Platforma chętnie szantażuje wszystkich którzy protestują oskarżając ich o destabilizowanie państwa, awanturnictwo.
„Pokażmy, że władzy w Polsce nie można przejąć na ulicy, a jedynie przy urnie wyborczej i że każdy ma tyle władzy, ile przyznali mu obywatele, a nie tyle ile przyznaje sobie sam.”- mówiła premier Kopacz.
Wróćmy się kilka lat wstecz. Jest styczeń 2006 roku. Gazeta Wyborcza przeprowadza wywiad z Donaldem Tuskiem.
Pójdziecie z tym do Trybunału Stanu?
- Nie, to jużsądużo poważniejsze sprawy.
Czyli co?
- Czyli może dojśćdo bardzo poważnego kryzysu nie tylko konstytucyjnego. W tym parlamencie nie ma możliwości przeprowadzenia procedury impeachmentu, czyli usunięcia prezydenta z urzędu. Natomiast prezydent, który pozwoliłby sobie na złamanie konstytucji po to,żeby jego partia wygrała wybory, stawiałby Platformęw sytuacji, w którejtrzeba by wypowiedziećobywatelskie posłuszeństwo takim decyzjom.
Czyli?
- Trzy kropki postawcie.
Co to znaczy: wypowiedziećobywatelskie posłuszeństwo? Ludzi wyprowadzicie na ulicę?
- ...
(...)
Nie chodzi o pokazywanie preferencji seksualnych, ale o równe prawa dla różnych mniejszości, w tym seksualnych.
- Zawsze jest problem granicy i granicąnieprzekraczalnąjest swoboda demonstracji. Niezależnie od tego, jak bardzo nie zgadzam sięz treściąpoglądu wyrażanego podczas manifestacji.
Marsze równości w Polsce na pewno nie przekraczajągranicy, która by usprawiedliwiała ich zakazywanie.
Czyli nie powinny byćzakazywane?
- Nie.
Cały tekst:http://wyborcza.pl/1,79853,3134878.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Komentarze#ixzz3KMr4yiUb
Zatem kiedy to było dla PO wygodne popierała i wręcza zachęcała do demonstracji. Groziła wypowiedzeniem obywatelskiego nieposłuszeństwa.
Dziś PO obłudnie krzyczy o destabilizowaniu państwa.